To wiara w bliźniego i respekt przed bliźnim czyni nasze czasy najlepszymi ze wszystkich, jakie znamy; wiara, której autentyczności dowiodła gotowość do ponoszenia ofiar. Wierzymy w wolność, bo wierzymy w naszych bliźnich.
Karl Raimund Popper, „W co wierzy Zachód?” |
W najnowszej „Polityce” (nr 45) można przeczytać obszerny raport pt. „Cyberobywatele”, poświęcony różnym formom życia społecznego w Internecie. Autor artykułu Marcin Kołodziejczyk, szukając osób działających w cyberprzestrzeni trafił również do mnie. Wprawdzie o ateizmie zamieniliśmy tylko parę słów, ale w tekście pojawił się adres ateista.blog.pl, co od kilku dni owocuje zwiększoną liczbą wizyt na moim blogu. Witam więc nowych gości i myślę, że ich odwiedziny są dobrą okazją do kilku przypomnień i podsumowań oraz ogólniejszych rozważań o postawach ateistów. Zacznę od wyjaśnienia dwóch nieporozumień, które wciąż powracają w rozmowach na temat ateizmu.
Ateizm nie jest nihilizmem
Jedna z moich młodych czytelniczek napisała, że bardzo mi współczuje, ponieważ ateiści w nic nie wierzą i to musi być straszne. Zapytałem, skąd o tym wie. Przyznała, że od szkolnej katechetki. Uspokoiłem ją i zapewniłem, że ateiści mają w sobie wiele różnych wiar (ja na przykład wierzę w siebie), nie wierzą jedynie w bogów lub, mówiąc ogólniej, w byty nadprzyrodzone. Ale przecież osoby religijne też nie wierzą w zdecydowaną większość takich bytów. Na przykład chrześcijanin podziela niewiarę ateisty w Jowisza, Allacha, Mitrę, Wisznu, Izydę, Swarożyca, Dobre Mzimu i parę tysięcy pozostałych bogów, czyniąc tylko jeden wyjątek, przedziwnym trafem niemal zawsze dla boga, w którego wierzą jego rodzice lub wychowawcy. Ateista zaś idzie tylko o jeden krok dalej. Różnica niby niewielka, ale jak się okazuje, znacząca.
Warto też zwrócić uwagę na wieloznaczność słowa „wiara”. Cechy wiary religijnej wyróżniają ją spośród wszystkich innych wiar. Na przykład gdy osoba religijna mówi „wierzę w Boga” znaczy to, że wierzy w istnienie tego boga; natomiast wyznanie „wierzę w siebie” nie jest formą deklaracji wiary we własne istnienie. Większość nieustannych (i niepotrzebnych) sporów na temat „wiary” ateistów rodzi się właśnie z nieporozumień językowych.
Ateizm nie jest religią
Często w dyskusjach słyszę, że ateizm jest religią albo czymś w rodzaju religii. Nie wiem, dlaczego niektórym osobom wierzącym tak bardzo zależy na przeforsowaniu tego poglądu (bo przecież z ich punktu widzenia atrybut religijności powinien wielce dowartościować ateizm), ale zamiast głowić się nad tą tajemnicą po prostu wykażę, że ateizm z religią nie ma nic wspólnego.
Tak jak wspomniałem, ateiści mogą wierzyć w wiele różnych rzeczy, ale nie wystarczy w coś wierzyć, żeby wyznawać religię. Można nawet wierzyć w Boga i nie wyznawać żadnej religii – jest się wtedy deistą. W Wikipedii czytamy: „Deiści odrzucają głoszone przez wyznawców religii monoteistycznych przekonania religijne, w myśl których objawienia, cuda, proroctwa i święte księgi posiadają faktyczną wartość poznawczą”. A więc w tym punkcie deiści w pełni zgadzają się z ateistami, ponieważ jedni i drudzy nie mają przekonań religijnych.
Ale może ateizm jest jakąś pseudoreligią lub religią w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu? Nic z tych rzeczy, ateizm nie jest nawet ideologią ani doktryną, bo nie zawiera nie tylko żadnego systemu wierzeń lub przekonań, ale w ogóle niczego nie zawiera. Nie jest „czymś”, lecz raczej brakiem czegoś – brakiem wiary religijnej. Jest a-teizmem – brakiem teizmu. Słowo „brak” nie musi brzmieć pejoratywnie; na przykład zdrowie jest brakiem choroby (nie istnieją wirusy lub bakterie zdrowia), ale nikt nie cierpi z powodu tego braku i nie pragnie go niczym wypełnić.
Zwolennicy tezy głoszącej, że „ateizm to przecież też religia” najczęściej popełniają błąd polegający na tym, że wiążą ateizm w sposób konieczny z jakimiś przekonaniami, np. racjonalizmem, materializmem czy krytycyzmem poznawczym. Ateizm bywa kojarzony z takimi postawami, bo sprzyja ich rozwojowi i często z nimi współwystępuje, ale to nie znaczy, że jest z nimi nierozerwalnie związany. Pojęcie ateizmu nie posiada bowiem żadnych konotacji oprócz braku wiary w bogów, ma zatem bardzo ubogą treść i jest to jego wielka zaleta.
Cenne ubóstwo
Wartość niebogatego pojęcia ateizmu ujawnia się wyraźnie w dziedzinie społecznej moralności. Ku nieszczęściu rodzaju ludzkiego, tę dziedzinę tradycyjnie kolonizują religie, sięgając po przemoc, przymus lub dyskryminację. Osoby wierzące zazwyczaj bagatelizują zło religii, mówiąc, że każda idea, każdy pogląd może pchnąć ludzi do czynów niegodziwych. Ale czy na pewno każdy? Czy znamy przypadki systematycznego mordowania ludzi przez zorganizowane grupy miłośników opery, zwolenników teorii heliocentrycznej, propagatorów wegetarianizmu? Nie możemy wprawdzie wykluczyć, że nigdy nie popełniono żadnej zbrodni w imię zdrowego trybu życia, teorii Kopernika czy muzyki Mozarta, jednak takie fakty raczej nie są liczne, a już na pewno nie mają one charakteru społecznego i systemowego – a taką właśnie naturę ma religijna przemoc.
Historia uczy, że jest pewna grupa przekonań szczególnie sprzyjających złu – są to przekonania, które u osób je podzielających rodzą postawę wyznawcy. Zaliczyłbym do tej grupy przede wszystkim postawy religijne, a także parareligijne (np. wiarę w zbawczą rolę klasy robotniczej lub w wyższość rasy aryjskiej). Wspólną cechą tych postaw jest akceptacja jakiejś teorii zbawienia, religijnej lub świeckiej.
Ateizm sam w sobie nie rodzi takich społecznych skutków, bo nie podaje niczego „do wierzenia”, nie przedstawia żadnego systemu idei, nikomu nie proponuje zbawienia – w tym sensie jest postawą „negatywną” i „ubogą”. Natomiast przemoc lub dyskryminacja w szerokiej skali społecznej wyrastają z postawy „pozytywnej” i „bogatej”: przyjęcia pewnego zespołu zbawczych wierzeń, które nie tylko można, ale zdaniem wyznawców nawet trzeba narzucać innym ludziom (niekiedy mieczem, a w czasach spokojniejszych na przykład poprzez zapis w ustawie o radiofonii i telewizji o obowiązku respektowania wartości chrześcijańskich).
Jest więc tak, że sam brak wiary w bogów niczego ludziom nie zapewnia ani nie gwarantuje, ale też niczego im nie dyktuje ani do niczego nie zmusza. Otwiera natomiast przed nimi wiele cennych i ważnych możliwości, zamykanych lub mocno ograniczanych przez religię. Napisałem o tym krótko w pierwszy punkcie mojego FAQ – osoby wierzące zwykle ze zdziwieniem czytają, że ateizm stwarza warunki dla rozwoju głębokiej duchowości. Ale nie ma w tym niczego dziwnego.
Głęboka duchowość
Według „Słownika języka polskiego” PWN, duchowość to rzeczownik utworzony od przymiotnika duchowy. Ten przymiotnik ma dwa znaczenia: pierwsze odnosi się do wszystkiego, co związane z umysłem, myślą, uczuciami, z moralnością, a także z życiem intelektualnym i kulturalnym; drugie znaczenie obejmuje to, co ma związek z duchem lub duszą w znaczeniu religijnym.
Gdy mówię o głębokiej duchowości, którą mogą rozwinąć w sobie ateiści, mam na myśli pierwsze znaczenie. Christopher Hitchens w książce „Bóg nie jest wielki” tak pisze o ateistach: Nie jesteśmy odporni na urok i powab cudu, tajemnicy objawienia i bogobojnej trwogi. Mamy jednak muzykę, sztuki piękne i literaturę. Dochodzimy też do przekonania, że poważne dylematy natury etycznej są przedstawione lepiej w dziełach Szekspira, Tołstoja, Schillera, Dostojewskiego i George’a Eliota niż w mitycznych opowieściach i moralitetach zawartych w świętych księgach. Literatura, nie Pismo Święte krzepi umysł i – ponieważ nie istnieje inna metafora – również duszę.
Ateizm idzie w parze z rozwojem intelektualnym – okazuje się np. że w religijnym społeczeństwie amerykańskim zdecydowana większość członków Narodowej Akademii Nauk to ateiści (źródło); jest bardziej otwarty na zróżnicowanie kulturowe niż religia (pisałem o tym w poprzedniej notce) i najwyraźniej nieźle chroni przed demoralizacją – np. w Stanach Zjednoczonych odsetek ateistów wśród więźniów jest znacznie mniejszy niż odsetek ateistów w całym amerykańskim społeczeństwie (źródło).
Oczywiście duchowość w sensie intelektualnym, kulturalnym, moralnym dostępna jest dla wszystkich i osoby wierzące również z niej korzystają, w różnym stopniu. Myślę, że właśnie dzięki tej duchowości ksiądz Jan Kracik z zażenowaniem przyjmuje katolicki kult plastikowej lalki – ale dla innego katolika, publicysty Szymona Hołowni krytyka tego kultu jest przejawem „inteligenckiego totalitaryzmu”. Chyba właśnie głęboka duchowość sprawiła, że przed dwoma laty Tadeusz Bartoś, wówczas dominikanin (znamienne, że niedawno zrzucił habit) potępił zakaz Parady Równości w Warszawie – ale ściągnął na siebie gniew wielu swoich współwyznawców.
Niekiedy odnoszę wrażenie, że umysły wielu osób wierzących są polem bitwy, na którym duchowość głęboka ściera się z duchowością religijną – dogmatyczną, hamującą samodzielne myślenie, osłabiającą empatię, skłaniającą do stosowania przymusu wobec innych ludzi. Ateiści nie muszą prowadzić tej wewnętrznej walki. Nie znaczy to, że z góry dane jest im duchowe oświecenie, natomiast mają czyste przedpole tam, gdzie ludzie religijni muszą przebijać się przez gąszcz archaicznych wierzeń, zakazów i nakazów, zanim znajdą jakieś ziarno prawdy o świecie lub zdecydują się na zwykły odruch solidarności z drugim człowiekiem.
***
Wspomniałem o książce Christophera Hitchensa „Bóg nie jest wielki”. Niedawno została wydana w Polsce, można ją kupić w księgarniach internetowych. Po „Bogu urojonym” Richarda Dawkinsa jest to kolejna książka napisana przez ateistą, przedstawiająca faktyczną – a nie zmitologizowaną – rolę religii w społeczeństwie.
Hitchens nie jest uniwersyteckim naukowcem (choć ukończył filozofię, politologię i ekonomię na Oxfordzie), lecz pisarzem, dziennikarzem i korespondentem zagranicznym, znawcą wielu kultur i religii, nie tylko chrześcijaństwa. Pisze więc z innej perspektywy niż Dawkins i dlatego jego książka nie jest powieleniem, lecz raczej ciekawym dopełnieniem i rozwinięciem „Boga urojonego”. Polecam.
Dodaj komentarz
626 komentarzy do "Duchowość ateistów"
Imponującej jakości artykuł. Podziwiam za fachowość i profesjonalizm!
Biedni jesteście – z tym blogiem i takim podejściem do życia. Przed śmiercią będziecie pędzić po księdza. Nawróćcie się, póki jest czas.
Poczytajcie np. o ojcu PIo i potem mówcie, że nie ma bytów nadprzyrodzonych.
Z Bogiem.
. Wiarę w Boga należy oddzielić od praktyk religijnyh, które dla różnych osób mają inne znaczenie. Ludzie mianujący się ateistami to ludzie, którzy w swojej ideologii pogubili się. Bóg powinien kojarzyć się z pozytywną energią życia, którego człowiek nie potrafi stworzyć w swoich laboratoriach. Do tego osoba obdarzona w rozum powinna wykazywać szacunek.
Istnieją media, państwowe i prywatne,… jest radio M i tv Trwam, wszystkie na klęczkach przed Watykanem. Czy nie odczuwacie potrzeby istnienia mediów, radia i tv dla ateistów?Nijak nie odnoszące się do wiary, a tylko do wiedzy i wolne od nacisków grup mafijnych? Słuchałam radia M teraz po protestach KOD i jestem przerażona jakie kity swoim słuchaczom wciskają i jaka to jest sprytna inwigilacja i manipulacja.
Witam .Wszystkie religie są zakłamane i upadną .Wiara to co innego niż religia sprawdz Gromada syjonu.
cuda są w glowie
Witam.Bardzo dobry blog.Dobrze,że tu trafilem.Pozdrawiam i przechodze do czytania.
krzyże w miejscach publicznych nie różnią się NICZYM od np. znaku Mc donalds, jest to znak korporacji, religia jest najstarszą korporacją świata i tak samo działa, problemem jest to że mimo że nie chcę być niczyim wrogiem sami katolicy sie proszą o to aby być wrogiem chrześciajaństwa, są agresywni i natarczywi, nie dają innym prawa to wyboru.
Już na wstępie. Życie bez religii jest lepsze – to nie prawda, życie bez ateizmu jest lepsze. Skąd to wiem, bo żyje bez ateizmu i czuję się lepiej .
w takim razie jakie masz odniesienie do swojego samopoczucia? z opowieści wierzących znajomych o nieszczęśliwych ateistach?
Ty tak na poważnie, czy dla jaj? Porównujesz życie baz ateizmu z życiem z ateizmem nie znając tego pierwszego, a na dodatek twierdzisz, że bez ateizmu czujesz się lepiej? Równie dobrze mógłbyś powiedzieć: nigdy nie miałem kasy, ale bez kasy żyje mi się lepiej. No chyba, że byłeś ateistą lecz jakiś niepojęty splot okoliczności sprawił, że przerzuciłeś się na religię, ale to powinieneś jednak jasno dać do zrozumienia…
Nie wdając się w spory, uważam, że trzeba rozdzielić duchowość od religijności i wyznaniowości. Nie na zasadzie sprzeczności, bo jakaś korelacja pewnie istnieje, ale różnicy jakościowej (tzn. „jak”). Sądzę, że wśród ateistów jest mniej osób dążących do przeżyć duchowych, lecz po przeżyciach duchowych niewierzących spodziewam się większej twórczości, lekkości i skutków w postaci pozytywnego nastawienia do całej rodziny ludzkiej. Mogą to być przeżycia mniej antropomorficzne, niż wierzących ukierunkowanych np. na postać Chrystusa. Beż wątpienia ateista może być mistykiem, bo duch jest ponad religią.
” że każdy człowiek odczuwa potrzebę wiary i religijności” mów za siebie. Nigdy nie odczuwałam takich potrzeb, nawet w kryzysowych sytuacjach, były dwie. Nie jest mi to potrzebne, nawet o tym nie pomyślałam.. i zapewne nie tylko ja tak sądzę. Także twoje stwierdzenie, ktore zacytowałam na początku postu jest niewłaściwie.
…albo o cudach eucharystycznych.
Oj, Złotko śmieszą mnie Twoje argumenty. Napisz proszę artykuł o biogenezie.
Co z tego, że Hitler odwoływał się do Boga? Jego działania wskazywały jednoznacznie, że z kim jak z kim, ale z Bogiem to ona ma niewiele wspólnego („Bóg” była dla niego przykrywką).
Reżim stalinowski, czy wszelkie reżimy komunistyczne, były natomiast z założenia ateistyczne.
do ewe : Jeżeli inni widzą i słyszą rzeczy dla nas niedostępne to nazywamy ich schizofrenikami i zamykamy w psychiatrykach. Dla mnie to, że bóg nie istnieje nie jest wiarą tylko faktem, i nie można mówić, że WIERZĘ w jego nie istnienie, bo gdyby nie ciągłe epatowanie dookoła tym pojęciem przez wierzących od najmłodszych lat, w mojej głowie nawet nie pojawiłby się tak absurdalny pomysł jak bóg
Nie do końca tak jest. Twierdzenie że Boga nie ma na 100% jest z logicznego punku widzenia nie mądre. Możemy zakładać że go nie ma, bo mamy w tym względzie jakieś przemyślenia, ale nie dowody naukowe. Więc nie można uznać to za fakt, chyba że ktoś doznał objawienia i poznał że Boga po prostu nie ma. Nie prawdą jest też że człowiek który nigdy o Bogu nie usłyszał, nie tworzy sam jakichś koncepcji istot wyższych, niematerialnych. Od zarania dziejów ludzkości ludzie przecież to robili i wymyślali różnych Bogów. Ludzie te koncepcje przyjmowali, bo sami ich poszukiwali.
Autor artykułu bardzo sprytnie stara się oddzielić „ateizm” od komunizmu oraz faszyzmu. Kiedy oba systemy polityczne zakładały brak Boga. Niestety, przywódcy obydwu systemów zapomnieli o jednym, mianowicie, że każdy człowiek odczuwa potrzebę wiary i religijności. Dlatego w tychże systemach spotykamy zjawiska powszechnie nazwane „namiastkami religii”. Można do nich zaliczyć m.in. kult przywódcy. Autor takie zjawiska nazwał „pseudo-religią”; jest to niewłaściwe.
Co co faszyzmu , Hitler kilka razy odwołał się do Boga w Mein Kampf i podczas swoich wystąpień też to robił. Niemcy na paskach w spodniach mieli napis: Bóg jest z nami. Porównywanie ateistów do Hitlera czy do Stalina jest godne pożałowania.
Można odwrócić to w druga stronę i zapytać się o islam.
Mój błąd, przepraszam pomyliłem ateizm z wyznaniem jehowym, ale skoro już tu jestem może odpowie mi ktoś na pytanie czemu Jehowi niepozwalają na transfuzję krwi?
Witam, piszesz że ateizm nie jest religią, ideologią że jest raczej brakiem wiary w Boga, więc jak mam rozumieć wasze spotkania w niedziele takie jak innych religii? Spotykacie się dla uczczenia niewiary w Boga?
Witam. Ja uważam, że ateizm można by uznać za jakiś rodzaj religii. Bo jest on dla wielu okresem przejściowym w drodze do Boga. Zazwyczaj ateiści mają więcej wiedzy na tematy związane z Bogiem, niż nie jeden mocno wierzący. Powstaje pytanie – dlaczego? I odpowiedz nasuwa się sama – bo wciąż szukają tego, co jest pod ręką. By przy końcu życia dojść do wniosku, że to co robili nie ma większego sensu, kogo to obchodzi? Ale każdy może żyć, jak chce, przecież ma wolną wolę, przysłowie mówi – Żyj tak, aby na łożu śmierci niczego nie żałować! Powodzenia!
Dobrze napisane. Z Dawkinsem nie zgodzę się jednak, że ateizm w przeciwieństwie do religii nie może być nacechowany ideologicznie. historia pokazuje, że jednak może. http://pl.wikipedia.org/wiki/Ateizm_pa%C5%84stwowy
Nie stanowi to o słuszności, ani o jej braku, ateizmu, natomiast pisanie, że ateizm nie może być tak szkodliwy jak religia – to jednak nadużycie. Można powiedzieć, że ateizm nie jest dogmatem samym w sobie, natomiast religia jest. Ateizm musi być częścią jakiejś ideologii, natomiast religia jest sama w sobie jakąś ideologią – prawda jest jednak taka, że we wszystkich konfliktach religijnych – religię też wykorzystuje się instrumentalnie, tak samo jak ateizm w ramach jakiejś szerszej ideologii.
Wiem że już było ale aby światły ateista był jeszcze bardziej oświecony
Bóg=Jahwe=Allah (to samo słowo w 3 językach)
wszystkie 3 religie wywodzą się z tego samego źródła
W ost. niedziele usłyszałam ciekawą rzecz: „Nie możemy wierzyć w rzeczy niestałe jak ludzi, siebie, majątek etc. bo one zawodzą. Nie możemy na tym budować swojego bezpieczeństwa” Ja sie z tym zgadzam. Jedynie modlitwa i wiara – niewazne do i w jakiego Boga – pozwala nam osiągnąć stałość i grunt pod nogami, gdy wszystko wokół nas się wali.
Może wyjaśni mi ktoś dlaczego moi znajomi ateiści są wiecznie tak nieszcześliwi. Owszem bawią się, zdają się nieprzejmować byle problemem, ale gdy dotyka ich jakaś tragedia zaczynają podupadać na duchu?
zamiast rzeczowników miało być przymiotników.
jnapisaleś „A poza tym jaka religia ma mordowanie zapisane w „systemie”? ”
Teoretycznie wiara chrześcijańska . (nie wiem jak to dokładnie wygląda w islamie)
Bóg ze starego testamentu mówi wprost
-zabić niewiernych
-zabić tych ,którzy nakłaniają Cię do zmiany wyznania i odejścia od boga
I takie tam .Mógłbym wypisać jeszcze kilkanaście rzeczowników ,które opisują nienawiść Boga ze starego testamentu. Wiadomo KK usunęli niewygodne fragmenty ,a resztę uznali za „cud” . I każdy KK musi się stosować do reguł z nowego testamentu ,gdzie bóg jest litościwy ,kochający itd.
Co ma milosc do religii? pewnie,ze nic. Co ma milosc do Boga? Bog jest miloscia! Wielu ludzi myli religie i bycie religijnym z byciem osoba wierzaca czy tez majaca osobisty zwiazek z Bogiem. Jestem pewna,ze autor tego blogu ma nieprzyjemne wspomnienia czy doswiadczenia z religia, kosciolem itp, dlatego ‚doszedl’ do ateizmu. Aczkolwiek wierze,ze gdyby spotkal Boga i znalazl sie w jego obecnosci, oddalby Mu swoje zycie na zawsze.
„Wierzy bowiem, że pochodzi z materii albo z nicości, a stara się zmierzać do tego, czego w materii czy nicości nie ma: do miłości, prawdy i odpowiedzialności.”
Huh? Wg. ciebie nie można dążyć do czegoś co rzekomo nie istnieje? Wg. ciebie żadna twórczość nie jest możliwa? Tak, wywodzimy się z materii. Tak, wywodzimy się z małp. Ale czy wywodzimy się oznacza jesteśmy? Oczywiście że nie. Nie jesteśmy tylko materią. Nie jesteśmy zwykłymi małpami. My z tego tylko się wywodzimy. Jesteśmy ludźmi, doznajemy wszelkich uczuć: staramy się żyć w zgodzie z miłością, prawdą i odpowiedzialnie. Ramen katolasie.
Ateista wierzy w siebie? Wspaniale! Jest tylko drobna niescisłość: Człowiek jest niedoskonały w tym systemie rzeczy, więc może nie warto tego porównywać do wiary w Boga. Apropo wiary w Boga… Ta zaś nie oznacza wyłącznie wiary w Jego istnienie, lecz niezastąpione miejsce w życiu każdego człowieka,ponieważ stworzenie nie może żyć bez swego Stwórcy, czy tego chcesz czy nie. Deista natomiast nie jest to ktoś kto tylko nie zgadza się z dogmatami religijnymi, lecz nie wierzy w boską ingerencję na ziemi.
Ja jestem zdeklarowaną ateistką i nie wierzę w istnienie duszy, i wcale mi z tego powodu nie jest wstyd.A to, że doszłam do ateizmu (bo do tego się dochodzi – to proces) jest jednym z najszczęśliwszych wydarzeń w moim bezbożnym, ale za to szczęśliwym życiu 🙂
ateiści nazywają duszę głeboką duchowością
które to pojęcie zaczerpnęli z teologii katolickiej
– jest to termin nieścisły ponieważ jednym z aspektów istniena duszy człowieka jest własnie jego głęboka duchowość
ciało i dusza to jedność
aż do śmierci
po śmierci ciało ulega rozpadowi
dusza żyje nadal w wieczności
człowiek poczęty w łonie matki jest spadkobiercą
od chwili POCZĘCIA
(Kodeks Cywilny)
czyli mord na człowieku w fazie prenatalnej (aborcja)
jest pogwałceniem praw tego człowieka:
– do życia
– do dziedziczenia
cóż, myślę, że taką ideologię można sobie snuć mając ustawione życie bez większych wstrząsów- prawdziwa próba dla ateizmu zaczyna się w momencie, gdy spadnie poważne nieszczęście, lub- jak mogę się opierać na doświadczeniu innych osób- przed śmiercią. Co ma sens w życiu, jeśli nic poza nim mnie nie czeka? Podobno ludzie wierzący (niezależnie od wyznania ) spokojniej umierają. ( To na podstawie książki o doświadczeniach pracy w hospicjum, napisanej przez amerykańską pielęgniarkę, nazwiska niestety nie pomnę). Ale oczywiście to pewnie indywidualna sprawa
serdecznie pozdrawiam
nie wierzysz w żadną duchowość
ale ty posiadasz jakąś duchowość
to bełkot irracjonalny
Czy znamy przypadki systematycznego mordowania ludzi przez zorganizowane grupy[…]? Nie możemy wprawdzie wykluczyć, jednak takie fakty raczej nie są liczne, a już na pewno nie mają one charakteru społecznego i systemowego – a taką właśnie naturę ma religijna przemoc.
Z całym szacunkiem, ja znam przypadek systematycznego mordowania ludzi w imię np. teorii rasowej, którą ciężko nazwać religijną w jakimkolwiek stopniu. Z założenia zresztą była ona „naukowa”, „racjonalistyczna” i „areligijna”, a mimo to głupotą byłoby twierdzić, że wszyscy ateiści są ludobójcami. A poza tym jaka religia ma mordowanie zapisane w „systemie”?
XX wiek – epoka masakr wszechczasów wieńczy kilka tysięcy
lat ewolucji cywilizacyjnej gatunku homo sapiens
masakr dokonali ateiści – tureccy rosyjscy niemieccy
włoscy japońscy chińscy kambodżańscy
dura lex sed lex
grajsejujący premier wszystkich rezydentów rozpoczął kampanię wyborczą na grajsejującego prezydenta
przez wyrzucenie z pracy i zastraszanie szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego którego agenci wykryli hazardowe mafijne lobby w rządzie
tegoż P/O premiera z przeciekiem na czele
poza tym zlikwiduje hazard w necie
buahahahaha…..
LEWICA
czyli:
– lewizna
– lewy interes
– lewactwo
– lewak
PRAWICA
czyli:
– prawomyślny
– prawy
– prawny
– prawo
Szanowny Ateisto,
Twój zapis i ta rekordowa ilość komentarzy, to nic innego, jak obraz faktu, że to ateiści starają się tłumaczyć ze swoich poglądów, jednocześnie chcąc zrozumieć ludzi wierzących i jakkolwiek z nimi dyskutować.Zastanawia mnie smutny fakt, że ci, którzy mienią się być wierzącymi, a zatem wyznają też szereg zasad etycznych, są niezwykle napastliwi… O czym część komentarzy dobitnie świadczy.
„w kraju ślepców jednooki królem” – Ośmielam się to zakwestionować. Tym bardziej w realiach Polski, jednooki nie będzie królem, tylko obcym – wyrzutkiem, odszczepieńcem… Ateistą?
http://www.ohmlet.net